Banner patrona


Niemcewicz w Ursinowie

Posiadłość Niemcewicza zajmowała teren położony na skraju skarpy wiślanej między Służewcem a Natolinem. Do 1772 r. ziemia ta wraz z niewielkim dworkiem należała do Potockich z Wilanowa, w 1784 r. stanowiła własność Stanisława Kostki i Aleksandry Potockich, od 1799 r. właścicielem był Wykowski Niemcewicz odkupił Ursynów od Ignacego Kochanowskiego, a sam akt kupna podpisano 23 października 1822 r. w pałacu Krasińskich przed Ostrowskim, rejentem hipoteki krajowej. W latach 1822-1831 posiadłość należała do Niemcewicza. Wynosiła onw około 20 mórg (19 mórg i 30 prętów), od której właściciel płacił w 1830 r. 48 złotych polskich podatku. Mająteczek nazywał się Rozkosz. Niemcewicz chciał go nazwać początkowo Ameryka. Przyjaciele radzili, by tego nie czynił: Nazwisko wolnego kraju wzięte będzie za bunt, dlatego nazwał Ursynowem, a niektórzy złośliwi sąsiedzi Rusinowem, co go bardzo denerwowało.

Sprowadził się tam 22 maja 1823 r. Juliusz Słowacki, który odwiedź poetę 15 września 1830 r., pisał w liście do matki, iż Ursynów leży o milę od Warszawy za Mokotowem: Śliczny starego Ursynów, zarosły wielkimi drzewami, bardziej do dzikiego lasu niż do ogrodu podobny – w wielu miejscach widać łąki, na których wybiera paszę jedyna krowa Niemcewicza: z tej krowy jak nam mówił ma dwa złote na tydzień przychodu.

Niemcewicz przebywał w Ursynowie od wiosny do zimy. Wstawał o piątej rano i szedł na przechadzkę w starym ubraniu i wielkim słomianym kapeluszu na głowie. O pierwszej w południe zazwyczaj jadał skromny obiad, często z jakimś przyjacielem, po czym siadywał przed dworkiem paląc fajkę i rozmawiał, karmił ptaki. Na bramie wjazdowej zamieścił swój herb – niedźwiadki. Skarbek opisywał skromny dom poety: Sionka w dwie kraty malowana mieści w sobie zegar z kukawką, sypialna i 4 pokoiki składają całe pomieszkanie. Na studni jak i na budynkach umieszczone są herby właściciela.

Zachwycony, iż spełnił marzenia swego życia, niezależnie od codziennie pisanego dziennika prowadził Dziennik czynności moich w Ursynowie od 23 października 1823 r., w którym zanotował: Dopiero w starości mojej to jest 65 roku życia pierwszy raz ujrzałem się właścicielem małej ziemskiej zagrody…, a w wierszach zatytułowanych Dumania w Ursynowie wyliczał, ciesząc się z posiadanej ziemi:
Mam dwadzieścia morgów, pół gliny pół piasek Łączkę, strug żyznej wody i trzy morgi piasku… zagrodę moją płotek wierzbowy graniczy Co za nim łąka, a choć niczem nie zasiana Daje paszę dla bydła i pięć wozów siana W środku sadzawka na wzór zarybionej toni…

Za majątek zapłacił 30 tysięcy złotych, a do grudnia 1825 r., jak wynika z jego dziennika, wydał 58798,25 złotych na inwestycje. Pieniądze pochodziły z honorariów za pracę literacką oraz z pensji sekretarza senatu. Bez wątpienia był pierwszym polskim literatem, który honoraria autorskie inwestował w ziemię. Dom, który kupił wraz z ziemią, był zrujnowany po kwaterunkach wojskowych, bez podłóg, pieców, komina, brakowało dachów.
Zabrał się za remont domu i uprawę roli. Zatrudniał najpierw woźnicę Jędrzeja Okpisza, którego w 1823 r. zwolnił za pijaństwo, a później woźnicę Józefa, ogrodnika Macieja, rodzinę służącego i zarządcy Ludwika Voigta. Ten ostatni pojedzie później z Niemcewiczem na emigrację, zostawiając żonę z dwoma małymi córeczkami. Z tego powodu jego rodzina rozpadnie się Do prac sezonowych, szczególnie przy żniwach, zatrudniał robotników najemnych, w większości przychodzących z Galicji. Słowacki w liście do matki, opisując pobyt w domu pisarza, zaznaczył, że małe córeczki Ludwika lubiły bawić się z Niemcewiczem.

Niemcewicz zostawił dosyć dokładny opis swojego domu. W jadalni miał stół na szesnaście osób, stołki czarne obitą skórą, ściany malowane słomianym kolorem. Z salonu na lewo przechodziło się do sypialni, w której ściany wyklejono tapetą w złote kratki. Na ścianach wisiała mapa Europy, portret cara Pawła, portret księcia Czartoryskiego. Z sypialni prowadziły drzwi do izby służącego, stamtąd do sionki, gdzie były schodki prowadzące pod dach. Istniała jeszcze oficyna niezamieszkana oraz oficyna kuchenna, a w niej oprócz kuchni, wyposażonej w angielską kuchnię, oddzielna spiżarnia, magazyn, izba ogrodnika, izba dla gospodyni. Za oficyną znajdował się chlewik dla kur i drobiu, inspekty, stajnia, w której była izba dla parobka, a nad stajnią pokoiki dla gości. Niemcewicz sprzedawał mleko, cebulę, groch, biały mak, sery, ogórki, kalafiory, marchew, kalarepę, młode ziemniaki i pietruszkę, później piwo.

Czartoryscy ofiarowali mu krzewy, kilka wiśni, bzy, pani Zamoyska dała mu kilka krzewów, gen. W. Krasiński ule z pszczołami oraz książeczkę
o ich hodowli. Od Czartoryskich dostał dwie krowy w lutym 1824 r. 21 kwietnia w liście do Czartoryskiego napisał fraszkę dramatyczną związaną z tym wydarzeniem pt. Słudzy, gdzie złośliwie opisuje, iż co prawda przyprowadzono dwie krowy z Puław, ale nie dają one mleka, nie pozwalają się doić itp. i dodaje: Wiem, że mój dobry książę chciał mi dać coś dobrego. W efekcie tego listu księżna Sapieżyna przysłała mu nową, bardziej mleczną krowę, którą później Niemcewicz chwalił się przed przyjaciółmi i znajomymi. W posiadłości rosły przede wszystkim lipy, pod którymi siadywał, wspominając przy tym Kochanowskiego i jego poezję. Przeżył tutaj pierwsze swoje dożynki, kiedy to żniwiarze śpiewali mu:

Niesiemy plon, w gospodarza dom.

Uszczęśliwiony zapisał: Wziąłem wieniec z wdzięcznością, pierwszy w życiu moim i zawiesiłem po sieniach.

Odwiedzali go w Ursynowie liczni znajomi: August Potocki, księżna Wirtemberska z panną Cecylią, państwo Załuscy, książę wojewoda Czartoryski, Stanisławowa Potocka z Wilanowa, państwo Morawscy, gen. Izydor Krasiński, księżna Sapieżyna, księżna Radziwiłłowa, T. Bniński, K. Koźmian, T. Mostowski, pani Łempicka, pani Sołtykowa, gen. Ł. Ożarowski, konsulowie austriacki i francuski. Ten ostatni w 1828 r. przywiózł mu przesłane dla niego medale Washingtona, Talmy, pani Stäel i Ludwika XVIII. Tutaj też przybywa z wizytą znana pianistka Maria Szymanowska; w jej sztambuchu zapisuje wiersz sławiący jej grę. Później w Paryżu będzie spotykał się z jej córką Cecylią, żoną Mickiewicza. W październiku 1824 r. wraz listem od pasierba Petera Keana przyjeżdża pan Braddick z Nowego Jorku.

Niemcewicz szybko zaprzyjaźnił się z sąsiadami. W lipcu 1824 r. został ojcem chrzestnym córeczki państwa Popychowskich, ekonomów ze Służewca, a w 1828 r. ojcem chrzestnym syna księcia Czartoryskiego Władysława Aleksandra oraz syna Konstantego Zamoyskiego, przyszłego ordynata. Jest też ojcem chrzestnym syna Lewockiej Józefa. Ojciec jego był wizytatorem szkół w Królestwie. Później zapisze temu ostatniemu synowi chrzestnemu w testamencie niewielką sumę pieniędzy. Troszczy się o wychowanie młodego syna gen. J. Dąbrowskiego. W1828 r. przez pewien czas gości swego bratanka Tadeusza z żoną Basią z Frankowskich, na których ślubie i weselu dobrze się bawił w maju 1828 r. Odwiedziny i pobyt swoich bratanków opatruje słowami: Czekam na synowców moich, przynajmniej jednego, który ma przyjechać w ważnym interesie (między nami, oba kwilą na gniazdo) radbym był bardzo wiedzieć ich postanowionych wprzód nim zasnę na wieki (17 lipca 1827). Cieszy się narodzinami, w 1829 r., córki bratanka Tadeusza: Moja wnuczka, cudo piękności, oczy ma ciemno szafirowe, buzię maleńką, ochrzciliśmy ją przed kilku dniami, dałem jej na imię Jadwiga Dobrosława, imieniem żon Mieczysława i Jagiełły. O dziecko to będzie się troszczył do końca życia. Odwiedzają go również i inni członkowie rodziny bratankowie Karol i Aleksander.

Do powstania listopadowego spędzał w Ursynowie zazwyczaj okres między majem a końcem października. Na zimę przenosił się do Warszawy, do gościnnych pokoi pani Potockiej na Krakowskim Przedmieściu. O ile zdrowie mu dopisywało, bywał w Puławach na 15 sierpnia, kiedy odbywały się tam huczne imieniny księżnej Wirtemberskięj i zjeżdżało wielu znajomych. W Warszawie Ursynów powoli stawał się modny. To do Ursynowa przyjeżdżano w odwiedziny, by spędzić czas z gospodarzem, którzy zajmował się z upodobaniem obserwacją drobiu i ptaków. Wyniki tych obserwacji znajdą odzwierciedlenie w pisanych przez niego bajkach politycznych.

W Ursynowie prowadził stabilny tryb życia. Tymoteusz Lipiński zapisał w swoich notatkach: Zazwyczaj wstaje o 5-tej rano, przyodziawszy surdut na kształt kapoty dawnego kroju, wziąwszy kostur w rękę i kapelusz duży, słomiany, obchodzi swe gospodarstwo, stajnie, pasiekę i zboże, którego zasiewa do pół trzecia korca – resztę dnia spędza na czytaniu. Często też miewa nawiedzi dobre daje obiadki, po których siada przed domem, fajkę pali i rzuca dla drobiu, co go wielce bawi widząc zlatujące się zewsząd gołębie, kaczki i rożnego gatunku kury. W Warszawie w okresie wakacji bywał rzadko, tylko wtedy, gdy musiał załatwić sprawy Towarzystwa Królewskiego Przyjaciół Nauk, np. napisać ponaglający list w sprawie odlewu pomnika Kopernika czy też wygłosić orację na pogrzebie. Każdego roku w rocznicę niepodległości USA wspominał swój pobyt tam, który z perspektywy lat wydawał mu się coraz lepszy. W 1829 r. zanotował: Sam jeden i ja tak przybrany Amerykanin wypiję kieliszek w dzień święta tego. Prowadził stałą korespondencję z żoną, opisując jej uroki życia wiejskiego. Czy zapraszał Ją do odwiedzin, trudno powiedzieć z braku dostępu do tej prywatnej korespondencji Niemcewicza. Z zachowanych listów pani Niemcewiczowej wynika jednak, że dokładnie wiedziała, co się dzieje w Polsce i w mająteczku męża. Przysyłała mu nasiona roślin, w tym melona. Korespondencja z nią trwała przez lata aż do jej śmierci w 1833 r. Listy wędrujące przez ocean musiały być obszerne i pełne nowinek, gdyż córka i syn pasierba Petera Keana zapowiedzieli swój przyjazd do Ursynowa w 1829 r. Sam Peter Kean czuł wdzięczność i sympatię do swego ojczyma, a wdowa po nim, mieszkająca w Nowym Jorku, też prowadziła z Niemcewiczem korespondencję. Peter Kean wymieniał z mężem swej matki nie tylko korespondencję, lecz również nadsyłał potrzebne mu książki oraz nasiona, czym zresztą chwalił się Niemcewicz Czartoryskiemu. Niemcewicz gościł także w Ursynowie osoby polecane przez swą amerykańską rodzinę, w tym kilku kapitanów statków handlowych, którzy ze swym towarem znaleźli się w Gdańsku.

Koniec 1830 r. był dla niego trudny, chorował na febrę i zapalenie wątroby oraz ponawiające się zapalenie okostnej. 24 czerwca 1831 r. po raz ostatni odwiedza swój ukochany Ursynów. Zdążył w dzienniku zapisać, że
przychód z Ursynowa za 1831 r. wynosił 374,22 zł. Więcej nie zobaczy swego mająteczku, z którego był nadzwyczaj dumny. Wspominał Ursynów do końca życia, ubolewając nad jego utratą. Kiedy spotkał w Paryżu panią Maleczową, której mąż, znany doktor warszawski, stał się nowym właścicielem Ursynowa, wypytywał dokładnie o zmiany w ogrodzie i ofiarował jej nasiona roślin, by upiększyć swą dawną posiadłość.

Bardzo kochał swoją posiadłość. Świadczą o tym codzienne zapiski w specjalnie prowadzonym przez niego dzienniku, listy do przyjaciół, w tym do Czartoryskiego, w których donosi o budowie lodowni i sadzawki, i wiersze wychwalające uroki życia wiejskiego w Ursynowie. Charakterystycznym wydaje się wiersz napisany z okazji posadzenia wiosną 1825 r. pestki jabłoni zaczynający się na modę horacjańską:
Ziemio wszech tworów i matko i grobie
To ziarno kędy ledwie życie tleje:
Przyszłych owoców i cienia nadzieje
Powierzam tobie…

Zdawał sobie sprawę, że owoce drzewa, które sadził, będą zbierane przez kogoś innego. Stało się tak po konfiskacie Ursynowa przez władze carskie w 1832r., ale jednak cieszył się, iż dane mu było uczestniczyć w cudzie przyrody, gdy z ziarnka wyrośnie drzewo.

Lubił i cenił odwiedziny księcia Czartoryskiego. 7 lipca 1830 r. pisał w swym rymowanym zaproszeniu, po wyliczeniu wszelkich zalet Ursynowa:

…Spiesz zatem książę, twą słodką rozmową przerwać samotną mą ciszę…

Zapraszał też księżnę, o której zdrowie zawsze troskliwie się wypytywał:

…Niech razem z Tobą i księżna przybywa za której tyle wdzięków świeci Co równie przednie na teatrze grywa Jak rodzi wyborne dzieci…

(dodawał, że obiad w czwartek o trzeciej). Tego typu wierszyk świadczy
o dużej zażyłości z rodziną Czartoryskich, zresztą zachowane listy zawierające rady co do lekarzy dla młodej księżnej zdają się to potwierdzać.

Doświadczył też w swoim Ursynowie niedogodności kwaterunku, gdy w 1825r. nakazano mu przyjąć księcia wirtemberskiego ze sztabem. Zrozpaczony zanotował w pamiętniku: gdzież jest bezpieczeństwo osób i domów.

Wiele czytał, w tym wszystkie nowości literackie. W 1824 r. zanotował w swym dzienniku: Rok ten naznaczony jest śmiercią lorda Byrona, najpierwszego wieku tego poetę. Nikt wspanialszym, bardziej oryginalnymi natchniony nie był myślami. Przebywając w Ursynowie nie tylko prowadził ziemiański u tryb życia bawiąc się w dobrego gospodarza, poetę naśladującego Kochanowskiego, gościnnego gospodarza, zasiadającego pod lipą. To w Ursynowie pisał poemat Moje Przemiany, których część opublikował „Przegląd Poznański” w 1858 r., a także Dumania w Ursynowie. Cieszył się ze swojego Aria wiejskiego, podkreślając przy tym swoją zaradność…
Co zostało z rozbicia, pióro zarobiło,
Wkładam w swoją zagrodę Z jakąż pychą poglądam na moje roboty!

Biblioteka, którą Niemcewicz zgromadził w okresie Królestwa Polskiego, prawdopodobnie w większości trzymana była w Ursynowie. Liczyła ona ponad tysiąc książek wraz z wieloma rękopisami, jak wynika z katalogu licytacji, która odbyła się 1 lipca 1833 r. w Poznaniu. Niemcewicz posiadał liczne manuskrypty, w tym: 18 tomów akt Tomickiego, relację Harabudy z poselstwa do Moskwy z 1572r., relacje o Polsce nuncjusza papieskiego Ruggiera z 1568 r., Lipomana z 1575 r., Tiepola z 1647 r., rękopis pamiętnika Jakuba Sobieskiego z 1607 r., pamiętniki księcia A. Radziwiłła, kilkanaście rękopisów z okresu Stanisława Augusta Poniatowskiego, około dwudziestu woluminów rękopisów z okresu Rzeczpospolitej, dwa tomy listów Zygmunta Augusta, dwa tomy listów Anny Jagiellonki, dwa tomy listów Zygmunta III, dwa tomy listów Władysława IV, listy władców obcych, a także listy Tarnowskich, Radziwiłłów, Ostrogskich, Tęczyńskich, Działyńskich, Chodkiewiczów, Chmielnickiego. Większość jego zbiorów znalazła się po powstaniu 1830 r. w posiadaniu Raczyńskich.

Dumę i radość z posiadania na stare lata własnego małego dworku, biblioteki i możliwości przyjmowania tam przyjaciół, gromadzenia zbiorów bibliotecznych, medali, litografii i malarstwa tłumiła obawa o przyszłość kraju, co uwidacznia się w prowadzonym na bieżąco dzienniku.

IZABELLA RUSINOWA. PANA JULIANA PRZYPADKI ŻYCIA. JULIAN URSYN NIEMCEWICZ 1797-1841, WARSZAWA, 1999.

Skip to content







Kontakt mailowy Kontakt Facebook Kontakt YouTube Kontakt instagram

URSYNOTEKA (C) 2018 | Polityka prywatności