W cyklu „Kraje i zjawiska egzotyczne w sztuce dawnej” 03.03.2016 r. odbyło się spotkanie z drem Kamilem Kopanią, zatytułowane „Egzotyczni podróżnicy w Europie w XVII i XVIII wieku oraz ich wyobrażenia w sztuce tego czasu”

 

Czarny książę, czyli Afrykańczycy w Europie

 

Kiedy myślimy o sytuacji osób czarnoskórych w osiemnastowiecznej Europie, najczęściej przed oczyma staje

nam obraz niewolnika, traktowanego przez znudzonych arystokratów jak skrzyżowanie służącego z oryginalnie

umaszczonym mopsem. Zdarzało się jednak, że na europejskich dworach gościli Murzyni lub Azjaci niemający

statusu niewolników, a co więcej, mimo wszechobecnego rasizmu traktowani z szacunkiem. Najczęściej

kluczem do sukcesu było rzeczywiste lub zmyślone pochodzenie: afrykański książę budził zaciekawienie i chęć

zaimponowania mu kulturą Zachodu. Zainteresowanie różnie rozumianą odmiennością egzotycznych gości

obfitowało jednak w niezdrowe podteksty. Wskutek tego Murzyn czy Chińczyk obracający się w kręgach

europejskich elit zostawał aktorem, odgrywającym różne role w zależności od cudzych oczekiwań, by uniknąć

niekorzystnej odmiany losu.

Ciekawym przykładem takiego talentu aktorskiego był Omai, który w 1774 przybył do Londynu z

polinezyjskiej wyspy. Do tego czasu Europę zdążył odwiedzić tylko jeden z jego rodaków, sprowadzony kilka

lat wcześniej przez admirała de Bougainville’a. Na podstawie relacji tego ostatniego Polinezję zaczynano

postrzegać w Europie jako ziemski raj, gdzie „szlachetny dzikus” żyje w zgodzie z naturą, nie zna fałszu i

okrucieństwa. Świadom tego Omai szybko nauczył się grać dwie role: londyńskiego dżentelmena i egzotycznej

osobliwości. Był ulubieńcem elit, regularnie wieczerzał w towarzystwie członków brytyjskiej akademii nauk,

spotykał się z najdostojniejszymi osobistościami (również królem). Zachwycano się jego wdziękiem, dowcipem,

bezbłędnymi ukłonami. Omai został nawet tytułowym bohaterem sztuki teatralnej, w której oczywiście zrobiono

z niego królewicza.

Jako członek rodziny królewskiej funkcjonował w Europie także William Ansah Sessarakoo z Ghany. W

rzeczywistości był potomkiem wpływowego polityka, to jednak nie zaspokajało próżności Europejczyków,

którzy woleli myśleć, że goszczą księcia. William spędził dwa lata w Anglii, gdzie wkrótce zaliczono go do

śmietanki towarzyskiej. Podobnie jak Omai budził uznanie za sprawą swoich wykwintnych manier i wdzięku

osobistego. Na zachowanym portrecie różni się od europejskich dżentelmenów tylko kolorem skóry: pozuje w

wyszywanym złotą nicią surducie, spojrzenie ma pewne i dumne. Do tego stopnia zżył się z miejscową elitą, że

w późniejszym okresie zarabiał jako… handlarz niewolników.

Niektórzy egzotyczni goście budzili sensację już samym wyglądem. Żywo interesowano się na przykład

Murzynami dotkniętymi bielactwem. Ich sytuacja mogła budzić zarazem obawy i nadzieję, co dobrze pokazuje

przypadek George’a Grattona. Jako dziecko był pokazywany na jarmarkach widzom gotowym wysupłać dolara.

Z czasem trafił jednak pod opiekę Johna Richardsona, który zapłacił za chłopca tysiąc gwinei, ochrzcił go i

zaczął prezentować zamożniejszym widzom. Jak dziś ocenić jakość życia chłopca, który brał udział w

poniżających pokazach niczym egzotyczne zwierzę, ale jednocześnie otoczony był dostatkiem i troską? Trudno

o jednoznaczną odpowiedź. Warto zaznaczyć, że Richardson zażądał, by po śmierci pochowano go obok

George’a – i tak też się stało.

Niestety zdecydowana większość sprowadzanych do Europy Murzynów nie żyła jak William Sessarakoo czy

nawet mały George. Obiecywano im sławę i majątek, na miejscu jednak okazywało się, że trafili do piekła.

Hotentotka Saartjie Baartman, zmuszana do prezentowania Europejczykom swoich nietypowych cech

anatomicznych, traktowana brutalnie, długo liczyła, że wybije się na niezależność. Broniła nawet swoich

oprawców w sądzie. Skończyła jednak jako prostytutka i zmarła w nędzy. Zamiast na cmentarzu jej szczątki

wylądowały w słojach z formaliną. W filmie „Czarna Wenus” dziennikarz pyta Saartjie, czy na użytek artykułu

może z niej zrobić księżniczkę, bo „czytelnikom to się spodoba”. W krainie białych czarny musiał być księciem,

żeby godnie żyć.

 

Marta Słomińska

Skip to content







Kontakt mailowy Kontakt Facebook Kontakt YouTube Kontakt instagram

URSYNOTEKA (C) 2018 | Polityka prywatności