05.04.2016 r. w cyklu „Inaczej o średniowieczu” odbyło się spotkanie z drem Piotrem Laskiem, zatytułowane „Bóg tak chce! Dzieje pierwszej krucjaty”

 

Krzyżowcy bez mienia, czyli jak odbijano Ziemię Świętą

Po przegranej bitwie pod Manzikertem bizantyjski cesarz Roman IV Diogenes znalazł się w sytuacji nie do

pozazdroszczenia. Zwycięscy Seldżucy zajęli dużą część Anatolii, a samego cesarza wzięli do niewoli. Roman

mógł w niej pozostać albo pójść na ustępstwa wobec sułtana: oddać mu Armenię, zapłacić okup, udzielić

poparcia. Wybrał to drugie rozwiązanie, ale trafił z deszczu pod rynnę, bo samozwańczy nowy cesarz Bizancjum

postanowił ukarać swego poprzednika za zdradę. Oślepiony Roman wkrótce zmarł w klasztorze. Nic dziwnego,

że władający Bizancjum pokolenie później cesarz Aleksy wolał nie ruszać na Turków seldżuckich bez potężnego

wsparcia militarnego i finansowego. Za jego naturalne źródło uznał braci w wierze: poszukał pomocy u papieża

Urbana II, który nie powinien przecież pozwalać, by muzułmanie uciskali chrześcijan w Ziemi Świętej.

Papież nie pozostał głuchy na prośby cesarza. Odbicie Jerozolimy z rąk Turków uznawał za dzieło tyleż

zbożne, co korzystne politycznie i majątkowo, wkrótce ogłosił więc rozpoczęcie wyprawy krzyżowej.

Wyznaczył dogodny termin: druga połowa sierpnia, po żniwach. Nie przewidział, że wielu

rozentuzjazmowanych perspektywą świętej wojny ludzi postanowi dać sobie spokój ze żniwami. Już w marcu

liczni chłopi porzucali swoje pługi, mieszczanie warsztaty, przedstawiciele drobnej szlachty sprzedawali

skromne majątki. Dziesiątki tysięcy ludzi, w większości niewyszkolonych oraz licho uzbrojonych, zgromadzili

pod swoją komendą dowódcy o wymownych przydomkach: Piotr Pustelnik i Walter Bez Mienia. Nie panowali

nad tłumem biedaków, w którym było wielu zwykłych przestępców.

Krucjata określana mianem ludowej rozpoczęła się od pogromów Żydów. Nie ocalili ich nawet biskupi,

udzielający schronienia w pałacowych murach: umocnienia burzono, Żydów mordowano. W drodze na tereny

opanowane przez Turków krzyżowcy w gałganach zdążyli jeszcze splądrować i spalić Belgrad. Kres ich

kontrowersyjnym sukcesom położył seldżucki sułtan Kilidż Arslan: pod Civetot zadał chrześcijanom druzgocącą

klęskę, mało który uczestnik ludowej krucjaty uszedł z życiem. Triumfujący Seldżucy nabrali przekonania, że

krzyżowcy to zgraja łachmytów niezdolnych do stawiania oporu w walce.

Mylili się jednak. W sierpniu do Ziemi Świętej ruszyła krucjata z prawdziwego zdarzenia: trzon armii

stanowiło doskonale wyszkolone i wyekwipowane ciężkozbrojne rycerstwo. Jesienią wojacy stanęli pod murami

Konstantynopola. Cesarz Aleksy kazał im przysiąc, że wszystkie tereny odebrane Turkom zwrócą Bizancjum.

Jeśli miał nadzieję, że krzyżowcy dotrzymają przysięgi, srodze się zawiódł. Najbardziej chyba na Baldwinie z

Boulogne, który po zajęciu Edessy mianował się jej hrabią, a później pierwszym królem Jerozolimy. Aleksy

mógł się tylko pocieszać, że święte miasto znów jest w rękach chrześcijan. Cała wyprawa krzyżowa zakończyła

się bowiem niewątpliwym sukcesem, również dzięki atutowi zaskoczenia. Kilidż Arslan przeżył gorzkie

rozczarowanie, gdy w maju 1097 roku pod Niceą zamiast spodziewanej zbieraniny nieudaczników czoło stawili

mu mężni rycerze.

Lepiej przygotował się do lipcowej bitwy pod Doryleum: zadał krzyżowcom poważne straty, ostatecznie

poniósł jednak porażkę. W październiku chrześcijanie oblegali już Antiochię. Zdobyli ją dzięki zdradzie jednego

z dowódców obrony, po czym zabili większość mieszkańców i doszczętnie złupili miasto. Nie była to mądra

decyzja: gdy Antiochię oblegli z kolei Turcy, głodujący krzyżowcy wyszli do walki pieszo, jako że konie dawno

zjedli. Sił do walki dodało im jednak odnalezienie w antiocheńskiej katedrze cennej relikwii, co uznano za znak

od Boga. Zdziesiątkowana, ale ciągle zwycięska armia krzyżowców Jerozolimę oblegała w liczbie najwyżej

7500 ludzi. Według historyków miasto zdobyto głównie dzięki dostarczonym przez Genueńczyków materiałom

do budowy wież oblężniczych. Uczestnicy krucjaty woleli mówić o Bożej pomocy, bez której niczego zbudować

nie sposób.

Marta Słomińska

Skip to content







Kontakt mailowy Kontakt Facebook Kontakt YouTube Kontakt instagram

URSYNOTEKA (C) 2018 | Polityka prywatności