W cyklu „Gdy świat był młody – mity Greków” 12.01.2016 r. odbyło się spotkanie z prof. Krzysztofem Mrowcewiczem, zatytułowane „Herosi: Tezeusz”
Herakles, Tezeusz, Likomedes, czyli toksyczny urok sławy
„Attycka odpowiedź na Heraklesa” – w taki sposób Krzysztof Mrowcewicz określił na początku swojego
wykładu Tezeusza. Czy była to godna odpowiedź? Można mieć wątpliwości. Dorycki Herakles niewątpliwie
zdobył większą sławę niż Tezeusz, pokonał liczniejszych i potężniejszych wrogów. Jakby tego było mało, bez
jego pomocy Tezeusz nigdy nie wydostałby się z Hadesu, gdzie został w pewnym momencie uwięziony. Nawet
śmierć Heraklesa robi większe wrażenie niż zgon Tezeusza. Heros wznoszący własny stos pogrzebowy, by
zakończyć męki cierpiane z powodu palącej ciało zatrutej szaty – to scena ekspresyjna i oryginalna, malował ją
między innymi Zurbarán. Zdecydowanie mniej pociągającą inspirację stanowił dla artystów zgon Tezeusza,
którego zazdroszczący mu sławy złośliwy król Likomedes miał banalnie strącić ze skały.
Tezeusz musiał być tego dnia w bardzo złej formie, wcześniej bowiem łatwo pokonywał amatorów strącania
ludzi ze skał. Jednego z nich spotkał, gdy podróżował do Aten. Był to Skiron, łotr o osobliwych zwyczajach:
schwytanym ludziom rozkazywał, by umyli mu nogi, a potem rzucał nieszczęsnych na pożarcie czyhającemu u
podnóża stromej skały żółwiowi. Tezeusz nie dał się oszukać i zabił Skirona. Podczas tejże podróży uśmiercił
jeszcze między innymi Perifetesa (miażdżącego ludziom czaszki maczugą), Sinisa (rozrywającego ich na
strzępy przy pomocy drzewa), Prokrusta (obcinającego ofiarom nogi) i demoniczną dziką świnię Faję (niszczącą
plony). Ostrzeżenia matki Tezeusza Ajtry, która przed tą wyprawą prosiła syna, by z uwagi na liczne zagrożenia
ruszył do Aten drogą morską, nie lądową, heros zignorował. Ostatecznie unikanie niebezpieczeństw nie
przysparza nikomu sławy.
Tezeuszowi zależało na okryciu się chwałą jeszcze przed dotarciem do miasta, bo królem Aten był Egeusz,
którego uważał za ojca. Biologicznym ojcem młodego bohatera miał być wprawdzie bóg Posejdon, ale Egeusz
nie należał do ludzi małostkowych i widział w Tezeuszu następcę ateńskiego tronu. Nie podobało się to żonie
Egeusza, czarownicy Medei, która doprowadziła do walki Tezeusza z potwornym bykiem. Heros wyszedł z niej
zwycięsko, a następnie stawił czoła potomkowi pokonanego zwierzęcia: Minotaurowi.
Był to owoc zwyrodniałej żądzy, jaką zapałała do byka Pazyfae, żona króla Krety Minosa. Niezbyt dumny z
takiego przychówku Minos wykorzystywał jednak Minotaura do ważnego zadania: corocznie rzucano bestii na
pożarcie czternaścioro młodych obywateli Aten, co było karą za wystąpienie tego miasta przeciwko Krecie.
Tezeusz pokonał Minotaura, wyszedł też cało ze zdradliwego labiryntu, który prowadził do legowiska potwora.
Pomocą służyła herosowi córka Minosa Ariadna: dała Tezeuszowi kłębek wełny, aby rozwijana od wejścia do
labiryntu nić wskazywała potem drogę na zewnątrz. Niestety Tezeusz nie dotrzymał złożonej w zamian Ariadnie
obietnicy małżeństwa i porzucił ją na wyspie Naksos (gdzie szczęśliwie doczekała się wkrótce oświadczyn boga
Dionizosa). Sam wrócił do Aten, gdzie po śmierci ojca rychło został królem. Rządził sprawiedliwie, życie
prywatne miał jednak mało udane.
Podobnie jak jego formalny ojciec, Tezeusz nie popisywał się rozsądnym doborem partnerek życiowych. Po
śmierci pierwszej żony, królowej Amazonek Antiope, poślubił Fedrę, która fałszywie oskarżyła o próbę gwałtu
swojego pasierba. Tezeusz doprowadził do śmierci syna, a po odkryciu prawdy zabił i żonę. Na jej następczynię
upatrzył sobie Helenę (jeszcze nie) Trojańską, którą porwał przy pomocy przyjaciela Pejritoosa. W zamian
Pejritoos zażądał pomocy przy porwaniu królowej podziemi Persefony. Skończyło się to dla obu przyjaciół
niewolą, podczas której Helena zdołała zbiec. Tezeusza uwolnił wreszcie Herakles, odwiedzający podziemia w
nadziei uprowadzenia Cerbera. Okazał się lepszym porywaczem niż król Aten, jeśli jednak Tezeusz zazdrościł
Heraklesowi, to niezbyt długo. W niedługim czasie miał przecież zginąć zabity przez człowieka, który z kolei
zazdrościł sławy jemu.
Marta Słomińska