Na cóż tam smok?
06.09.2016 r. w cyklu „Inaczej o sztuce” odbyło się spotkanie z drem Piotrem Laskiem, zatytułowane „Maski, potwory i przywary. Stula romańska mniej znana”
Talent oratorski świętego Bernarda z Clairvaux przyniósł mu przydomek „doktora miodopłynnego”, ale choć ten średniowieczny zakonnik dbał o piękno wygłaszanych kazań, nie zachwycał się urodą zdobiących kościoły i klasztory płaskorzeźb. „Na cóż tam nieczyste małpy, dzikie lwy, potworne centaury, półludzie, pstre tygrysy, walczący żołnierze i dmący w rogi myśliwi?” – pytał oburzony. Nie pochwalał sztuki, za sprawą której mnichów „bardziej cieszy patrzenie na zdobienia niż rozmyślanie nad prawem Bożym”. Wydawałoby się, że dziś, gdy budowle sakralne dekorowane są znacznie wymyślniej niż za czasów Bernarda, średniowieczne płaskorzeźby nie mogą już nikogo dziwić czy bulwersować. Prawda jest jednak inna: nie brakuje współczesnych, którzy na widok starego kościelnego kapitelu czy trzonu kolumny wykrzykują: „A co to tu robi?!”.
Pierwszą okazję ku temu daje nierzadko portal świątyni. Do dekoracji umieszczanej nad drzwiami przywiązywano dużą wagę: wrota kościoła to przecież miejsce, gdzie ze sfery profanum trafiamy w przestrzeń sacrum. Nie dziwią zatem umieszczane w portalach sceny ukrzyżowania Chrystusa czy Sądu Ostatecznego. Skąd jednak nad wejściem do romańskiego kościoła w Strońsku wziął się krwiożerczy smok? Skrzydlata bestia zwraca uwagę nietuzinkowym wyglądem: ma dwie paszcze, z których mniejsza stanowi zwieńczenie ogona. Paszczą większą smok miażdży czaszkę ptaka. Czy ta brutalna scena ma cokolwiek wspólnego z chrześcijaństwem? Eksperci twierdzą, że owszem. Smok symbolizuje przecież diabła, a ptak to zapewne dusza ludzka, na którą szatan poluje. Scena w portalu zachęca więc przechodnia, by czym prędzej przestąpił próg kościoła – tu diabeł musi złożyć broń.
Trudniej jest objaśnić znaczenie dekoracji północnej ściany kościoła Najświętszej Marii Panny w Inowrocławiu. Są tam niepokojące maski i drapieżne zwierzęta z ogromnymi pazurami. Najczęściej tłumaczy się, że północ, kojarzoną z zimnem i ciemnością, uważano za siedlisko sił zła. Z kolei nadchodzące od strony wschodu światło słoneczne i ciepło symbolizowało dobro, prawdę, Boga. Ponura dekoracja na ścianie północnej miałaby zatem odstraszać gromadzące się przy niej demony, trzymać diabła z daleka od kościoła.
Także we wnętrzach świątyń znaleźć można zastanawiające dekoracje rzeźbiarskie. W Strzelnie warto odwiedzić kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy: płaskorzeźby figuralne umieszczone na kolumnach to zabytek unikatowy. Znajdziemy na nich między innymi postać szarpiącą się za włosy, człowieka zajętego posiłkiem i kobiecy akt. Czy takie wyobrażenia pasują do świętego miejsca? Jak najbardziej, bo to wyobrażenia przywar – gniewu, obżarstwa i rozpusty – przeciwstawionych umieszczonym na drugiej kolumnie cnotom. Pokora, Wstrzemięźliwość, Czystość… Jest ich w sumie 18, podobnie jak przywar – zdobiących oczywiście kolumnę północną! Co ciekawe, Rozpusta skromnie zasłania krocze dłonią: poza znana ze starożytnych rzeźb Wenus wstydliwej. Rodzima Rozpusta nie mogła być jednak zbyt zuchwała, skoro to pierwsze na ziemiach polskich rzeźbiarskie wyobrażenie nagiej kobiety.
Na zachodzie Europy z rzeźbioną nagością poczynano sobie śmielej. W lombardzkim kościele świętego Zygmunta wypatrzymy na przykład kapitel z syreną, która chwyta dłońmi i rozsuwa na boki swoje dwa ogony. Kościół w Chauvigny pełen jest nagusów pożeranych przez potwory. Zapewne nie wszystkie podobne wyobrażenia zawierały przekaz teologiczny. Czasem artysta umieszczał groteskową rzeźbę w miejscu trudno dostępnym, jakby chciał spłatać fundatorowi figla. Na próżno Bernard z Clairvaux pytał: „Jeśli nie budzi wstydu niestosowność, dlaczego nie wywołują żalu poniesione koszty?” Dziś wszystkie zabytki sztuki romańskiej są bezcenne, również centaury i rozkraczone syreny. Kto zaś sądzi, że mogą one zmącić spokój umysłu pogrążonego w medytacji zakonnika, niech porzuci obawy. Przed potworami z północnych ścian i kolumn umknie każdy kuszący do złego demon.
Marta Słomińska