27.10.2015 r. w cyklu „Gdy świat był młody – mity Greków” odbyło się spotkanie z prof. Krzysztofem Mrowcewiczem, zatytułowane „Hermes – pośrednik”.
27.10.2015 r. w cyklu „Gdy świat był młody – mity Greków” odbyło się spotkanie z prof. Krzysztofem
Mrowcewiczem, zatytułowane „Hermes – pośrednik”.
Puszka Pandory, czyli czego nie brać od Hermesa
Starożytny Grek czcił Hermesa jako patrona handlowców, pasterzy i złodziei. Można by rzec: właściwy bóg na
właściwym miejscu, bo zarówno handlem, pasterstwem, jak i złodziejstwem Hermes parał się dosłownie od
kołyski. Już jako niemowlę ukradł stado krów swojemu przyrodniemu bratu Apollonowi. Aby zmylić trop,
ciągnął je za ogony, Apollo nie dał się jednak oszukać. Zignorował też tłumaczenia matki Hermesa, plejady Mai,
która przysięgała, że jej nowo narodzony syn nie potrafi jeszcze nawet chodzić, a co dopiero kraść bydła.
Okazało się, że umie o wiele więcej: podarował zagniewanemu bratu własnoręcznie wykonaną lirę (z żółwich
jelit i skorupy), a w zamian otrzymał na własność skradzione krowy. Później zwykle darowywał sobie handel
wymienny: po prostu zabierał innym bogom to, co wpadło mu w oko. Był jednak tak uroczym złodziejem, że
wszystko mu wybaczano.
Uznawano poza tym jego przydatność jako posłańca i przewodnika: przekazywał ludziom polecenia bogów,
odprowadzał zmarłych do Hadesu. Ojciec Hermesa Zeus, najważniejszy z bogów olimpijskich, cenił też w synu
jego pomysłowość i przedsiębiorczość. Dały one o sobie znać, gdy bogowie walczyli z potworem Tyfonem,
który zdołał wyciąć Zeusowi ścięgna i uwięzić okaleczonego władcę Olimpu w cylicyjskiej grocie. Ścięgien
pilnowała smoczyca Delfyne, z którą nikt nie miał odwagi się zmierzyć. Hermes nie musiał: zwyczajnie wykradł
ścięgna, po czym zwrócił je Zeusowi, który dzięki temu odzyskał siły i pokonał Tyfona. W razie potrzeby
Hermes stawał też do walki, choć chętnie pomagał sobie podstępem: gdy bogowie wojowali z gigantami,
pożyczył od Hadesa hełm, który czynił użytkownika niewidzialnym. Z niewidzialnym Hermesem nawet gigant
Hippolitos nie miał żadnych szans.
Chętnie służył też pomocą, gdy w tarapaty wpadała któraś z kochanek jego ojca. Poślubiona mu zazdrosna
Hera z reguły szybko dowiadywała się o kolejnym romansie i wywierała zemstę na wybrance Zeusa. Aby ukryć
przed Herą swoją ulubienicę Io, Zeus zmienił nieszczęsną dziewczynę w krowę. Podstęp się nie udał: Hera
zażądała tejże krowy w prezencie i oddała ją pod straż stuokiemu olbrzymowi Argosowi. Trudno było uśpić jego
czujność: któraś z par oczu zawsze czuwała. Do akcji wkroczył zatem Hermes: grał na własnoręcznie
skonstruowanym flecie tak długo, aż opadły wszystkie powieki Argosa. Wówczas odciął mu głowę i uwolnił Io.
Na pomoc Hermesa zawsze mogły też liczyć jego dzieci i wnuki: do tych ostatnich należał Odyseusz. To od
Hermesa dostał cudowne ziele, dzięki któremu oparł się czarom Kirke i uniknął zamiany w zwierzę.
Dużą rolę odegrał Hermes w zwycięstwie jego przyrodniego brata Perseusza nad Meduzą. Poradził mu, by
odwiedził Graje, córki morskiego boga, a one wskażą drogę. Tak też się stało. Dodatkowo Hermes wyposażył
Perseusza w diamentowy sierp, którym młodzieniec miał odciąć Meduzie głowę. Jakby tego było mało, Perseusz
otrzymał też skrzydlate sandały, z których Hermes korzystał, kiedy miał zanieść ludziom wiadomość od bogów,
i hełm Hadesa. Bez trudu pokonał Meduzę, a Hermesowi w podzięce za wsparcie wybudował ołtarz.
Nie wszystkie dary Hermesa były jednak błogosławieństwem dla tych, którzy je otrzymali. Najboleśniej
przekonał się o tym tytan Epimeteusz. Był bratem Prometeusza – tego, który stworzył pierwszych ludzi, a żeby
ich ożywić, ukradł ogień z Olimpu. Następnie podstępem skłonił Zeusa, by ten zgodził się otrzymywać w ofierze
gorsze części zwierzęcych tusz. Aby ukarać tę zuchwałość, bogowie stworzyli pierwszą kobietę, śliczną
Pandorę. Hermes był tym, który obdarzył ją darem wymowy, nauczył kłamstwa i pochlebstwa. Pandora podbiła
z ich pomocą serce Epimeteusza. Po ślubie namówiła go do otwarcia prezentu od bogów: glinianej beczki.
Niestety wyfrunęły z niej wszystkie możliwe nieszczęścia, choroby i smutki, które odtąd miały nękać ludzi.
Szczęśliwie dla Epimeteusza i jego ziomków na dnie beczki znalazła się nadzieja: to ona pozwoliła ludzkości
przetrwać.
Marta Słomińska