10.11.2015 r. w cyklu „Gdy świat był młody – mity Greków” odbyło się spotkanie z prof. Krzysztofem Mrowcewiczem, zatytułowane „Tajemnicza i groźna natura”
10.11.2015 r. w cyklu „Gdy świat był młody – mity Greków” odbyło się spotkanie z prof. Krzysztofem
Mrowcewiczem, zatytułowane „Tajemnicza i groźna natura”
Ciało kwiatem się stało, czyli natura w greckich mitach
W greckiej mitologii świat natury został uczłowieczony, a w dużej mierze nawet ubóstwiony. Drzewo laurowe
było kiedyś piękną Dafne, bursztyn powstał z łez córek boga słońca. Wpatrzony w nocne niebo widział herosów
i nimfy, którzy stali się gwiazdozbiorami, słuchający świerszcza wiedział, że to dawny królewicz Titonos. Mity,
które opowiadają historie takich przemian, to z reguły opowieści o cierpieniu, strachu i groźbie śmierci.
Przemiana w kwiat, zwierzę lub drzewo częściej niż karą bywa tu aktem łaski.
Tak jest choćby w przypadku mitu o Dafne, córce boga rzeki. Zamiłowanie do polowań i stronienie od
mężczyzn uczyniły z Dafne ulubienicę dziewiczej bogini Artemidy, spędzającej większość czasu na łowach. Na
nieszczęście Dafne wpadła w oku bratu Artemidy Apollonowi, który nie przejął się odrzuceniem jego awansów i
wytrwale ścigał niedostępną nimfę. Gdy Dafne zrozumiała, że nie zdoła uciec, poprosiła ojca o pomoc i
otrzymała ją: została przemieniona w drzewo laurowe. Zakochany bóg nawet wtedy nie dał jej zresztą spokoju –
postanowił przystrajać odtąd skronie wieńcem laurowym. Trzeba przyznać, że Apollo nie miał szczęścia w
miłości, bo gdy obdarzył z kolei uczuciem pięknego Hiacynta, młodzieniec zginął zabity przez zazdrosnego
boga wiatru. Z krwi Hiacynta wyrósł kwiat nazwany jego imieniem.
Innym kwiatem, który powstał z krwi boskiego kochanka, jest adonis, zwany też miłkiem. Mit o nim to
historia romansu bogini miłości Afrodyty z zapalonym myśliwym Adonisem. Namiętny związek tych dwojga
zdenerwował jednak drugiego kochanka Afrodyty, boga Aresa, który postarał się, by jego rywal został podczas
polowania zaatakowany przez dzika. Rany Adonisa okazały się śmiertelne, a z jego krwi wyrósł wspomniany
miłek. Zmarły kontynuował swoistą tradycję rodzinną: jego matka, królewna Myrra, została zamieniona w
drzewo. Jak wskazuje imię królewny, było to drzewko mirtowe. Wydzielaną przez nie żywicę uważano za łzy
Myrry. Bursztyn z kolei utożsamiano ze łzami sióstr Faetona, syna boga Heliosa, który zginął wskutek
niewprawnego powożenia słonecznym rydwanem. Same siostry bogowie zmienili w topole, bo nie mogli znieść
rozpaczliwego płaczu.
Zmienienie kogoś w drzewo albo skałę, by przestał rozpaczać, było na Olimpie dość często stosowanym
rozwiązaniem. Taki był między innymi koniec historii Niobe, córki króla Tantala, która odmówiła złożenia
ofiary bogini macierzyństwa Latonie, jako że sama urodziła siedmiokrotnie więcej dzieci. Niestety wszystkie
one zginęły z rąk dzieci Latony, Apollona i Artemidy. Lamentującą Niobe Zeus przemienił w skałę, utożsamianą
z górą Sipylos. Metamorfoza zakończyła też cierpienia Titonosa, małżonka bogini jutrzenki Eos. Wyprosiła ona
dla ukochanego nieśmiertelność, zapomniała jednak wspomnieć o wiecznej młodości, toteż starzejący się w
nieskończoność Titonos zaczął z czasem straszliwie cierpieć. Skurczył się do rozmiarów dziecka i całymi dniami
wył z bólu, wciśnięty do koszyka. Aby zakończyć męki Titonosa, Zeus zmienił go wreszcie w świerszcza.
Do najbardziej znanych mitów o metamorfozach należy ten opowiadający dzieje Narcyza. Był to syn nimfy i
boga rzeki. Rodzice chcieli wiedzieć, co czeka go w przyszłości, zwrócili się więc do wróżbity Tejrezjasza. Ten
orzekł, że Narcyz będzie żył, póki nie ujrzy własnego odbicia. Trzymano zatem młodzieńca z dala od luster,
pech jednak chciał, że Narcyz zobaczył swoją twarz odbitą w tafli jeziora. Pokochał ten widok i zobojętniał na
wszystko inne. „Usechł z tęsknice. Potem jego ciało kwiatem się stało” – podsumował zakończenie tej historii
Mikołaj Sęp Szarzyński. Kiedyś tę opowieść uważano za przestrogę przed skutkami zbytniej miłości własnej.
Później zaproponowano inne wytłumaczenie: los Narcyza to ostrzeżenie przed samopoznaniem, które potrafi
zniszczyć człowieka. Zapewne wielu bohaterów mitów, z Edypem na czele, mogłoby poprzeć tę interpretację.
Marta Słomińska