25.02.2016 r. w cyklu „Język – historia – kultura” odbyło się spotkanie z dr Izabelą Winiarską, zatytułowane „Średniowieczny savoir-vivre”
Za stół jako wół, czyli o manierach przy stole w dawnej Polsce
Stare porzekadło głosi, że głodny Polak jest zły. Tkwi w tym może ziarno prawdy, skoro najstarszy zachowany
przykład polskiej poezji świeckiej to powstały około 1400 roku wiersz opatrzony tytułem „O zachowaniu się
przy stole”. Przecław Słota, któremu zwykle przypisywane jest autorstwo tego utworu, piętnuje w nim wady
współczesnych, nieprzestrzegających przy jedzeniu zasad elementarnej grzeczności. Wygłodniały żarłok z
wiersza Słoty zasiada do uczty nie umywszy rąk, je łapczywie, wpycha do ust zbyt wielkie kęsy potraw.
Pochłonięty napełnianiem żołądka nie bawi dam rozmową, potrąca swoich sąsiadów, by dosięgnąć
najsmaczniejszych dań. „Bogdaj mu zaległ usta wrzod!” – złorzeczy poeta grubiańskiemu biesiadnikowi i
tłumaczy, jak należy zaspokajać apetyt bez urągania zasadom dobrego wychowania.
Przede wszystkim trzeba zająć odpowiednie miejsce przy stole, właściwe pozycji gościa w towarzystwie.
Bardzo nieelegancko postępuje ten, kto kierowany pychą chce się „posadzić wyszej”. Należy też pamiętać, że o
podziale miejsc przy stole nie decyduje wyłącznie status majątkowy zaproszonych. Trafi się czasem „ubogi pan,
/ Czso będzie książętom znan […] / Ten ma z prawem wyszej sieść” – orzeka Słota. Kiedy już gość znajdzie
swoje miejsce, musi uważać, by nie siąść za stołem „jako woł”. „U wody się poczyna cześć”, więc kto usiadł,
powinien umyć ręce w krążącym między zebranymi naczyniu. To szczególnie ważne ze względu na
zgromadzone damy. Kto wieczerza z „mnogą twarzą cudną” (wieloma kobietami), a „będzie mieć rękę brudną”,
naraża się na kompromitację. Tym bardziej że prawdopodobnie nie dostanie do posiłku sztućców.
W dawnej Polsce jadano przede wszystkim rękami, łyżki – a tym bardziej widelce – były rzadkością aż do
połowy XVII wieku. Używano tylko noży, które służyły do krojenia potraw na mniejsze kawałki. Te wkładano
do ust rękami, potrawy płynne zaś pito bezpośrednio z talerzy. Łyżek używano tylko w zamożnych domach, a i
to nieczęsto. A jak to wyglądało w innych krajach europejskich? Szesnastowieczny autor ustalił, że „Niemcy
posługują się raczej łyżką jedząc zupy i wszelkie płynne potrawy. Włosi natomiast widelcem”. Pozostaje tylko
współczuć Włochom jedzącym zupy przy pomocy widelców. Polacy zamiast trzech zębów sztućca używali w
tym czasie tyluż palców. „Trzema palcami jeść masz brać” – dowiadywali się z wydanych w 1533 roku
„Wierszy o obyczajach chłopów”. W tym samym utworze krytykowano mlaskanie przy stole i zalecano jedzenie
małymi kęsami.
„Ukrawaj często, a mało” – tę zasadę odnajdujemy również w wierszu Słoty. Poeta musiał uważać ją za
szczególnie ważną, bo powtórzył zalecenie we fragmencie skierowanym do panien: „Małe kęsy przed się
krajcie”. Płci pięknej należy się zresztą według Słoty szczególny szacunek, bo „paniami stoji wiesiele” i „ot nich
wszytkie dobroć mamy”. Za sprawą wyjątkowej roli Matki Boskiej kobietom składają wyrazy uszanowania
nawet możni tego świata. A jeśli ktoś wyraża się o kobietach z pogardą? „Przepaść by mu” – pomstuje Słota.
Przy wieczerzy nie powinno się zresztą robić żadnych nieprzyjemnych uwag. Ma panować radość i „wiesiele”.
Obficie zastawiony stół kojarzy się z dostatkiem i poczuciem bezpieczeństwa. Mięso, chleb, piwo, a do tego
„wiele jinych potrzeb” – sam widok odgania przykre myśli, choćby na czas posiłku. „Z jutra wiesioł nikt nie
będzie” – przewiduje Słota. „Aliż gdy za stołem siędzie, / Toż wszego myślenia zbędzie” – dodaje po chwili.
Kultura biesiadowania staje się źródłem niezmąconej radości. Rękopisu utworu Słoty nie ma już niestety w
Polsce: przez wiele lat zaginiony, odnaleziony dzięki staraniom Aleksandra Brücknera, został zniszczony
podczas II wojny światowej. Cały dorobek moralny naszej cywilizacji zdawał się wtedy walić w gruzy: nic
dziwnego, że i takie okruchy kultury jak podręcznik savoir-vivre’u zasiadających do stołu zmieciono z
powierzchni ziemi.
Marta Słomińska